» Blog » Konsola taka, że Uuu jaa! oraz inne cuda nowej ery
11-01-2013 09:03

Konsola taka, że Uuu jaa! oraz inne cuda nowej ery

W działach: gry komputerowe, Linux | Odsłony: 3


Dla miłośników interaktywnej rozrywki rok 2013 zapowiada się naprawdę ciekawie. Prócz całej masy świetnie zapowiadających się gier (Bioshock: Infinite anyone?) gracze z uwagą powinni przyglądać się nowym konsolowym trendom, które zaburzają panujący do tej pory porządek. Wieszczona do nie tak dawna śmierć gamingu na pecetach, wydaje się ostatnio jakby nieco bardziej odległa.

Do tej pory układ sił w świecie gier wideo był klarowny. Z jednej strony mieliśmy pecetowców, którzy nieprzyjaźnie patrzyli na właścicieli konsol. Posiadanie peceta pozwala na łatwe modyfikowanie sprzętu, cenową elastyczność i... niczym nieskrępowane piractwo. Dla tych, którzy jednak brzydzą się nielegalnym oprogramowaniem plusem były zawsze niższe ceny gier i możliwość wykorzystywania komputera do wielu innych zadań niż tylko zabawy. Z kolei konsolowcy szczycą się tym, że wkładając płytkę do czytnika (bądź odpalając ściągniętą ze sklepu grę) nie muszą się absolutnie niczym przejmować - gra po prostu będzie działać, bo została przygotowana specjalnie na ich sprzęt. Oczywiście trzeba za to odpowiednio więcej zapłacić, ale popularność konsol wskazuje, że nie ma z tym większych problemów.

Że jak to się wymawia?

Teraz jednak nadchodzi era zupełnie nowych konsol, którym przyświeca odmienna idea niż polityka Sony, Microsoftu czy Nintendo. Do tej pory konsola była urządzeniem zamkniętym, a jakakolwiek próba ingerencji w sprzęt i oprogramowania była traktowana jak przestępstwo (wystarczy przypomnieć sobie głośną sprawę hakera, który złamał zabezpieczenia PlayStation). Twórcy malutkiej konsoli o dziwacznej nazwie OUYA poszli w kompletnie innym kierunku, zapewniając, że ich urządzenie będzie otwarte na wszelkie modyfikacje - konsola ma być dla graczy a nie na odwrót.


O OUYI (czy to się w ogóle odmienia?) było głośno, kiedy androidowa konsolka zdobyła szturmem Kickstartera, więc nie muszę się wdawać w szczegóły. Do niedawna pojawiały się jeszcze głosy wątpiących w istnienie produktu (przez długi czas nie widzieliśmy nic poza mock-upami i renderami), jednak usta wszelkim niedowiarkom zamknęły pierwsze egzemplarze wysłane deweloperom oraz filmiki na YT pokazujące jak sprzęt działa. Premiera zapowiadana jest na kwiecień - za niecałe 150 dolarów dostajecie urządzenie wielkości kubka na herbatę z dwoma padami i przesyłką do Polski.

SteamBox

Ktoś może powiedzieć, że OUYA jest jak Biedronka - dla biednych ludzi - i gry z Androida nie są godne kanapowego gamingu. Z pomocą przychodzi jednak Valve z niesamowicie popularną platformą Steam. Atrakcyjne ceny i wygodny dostęp do gier przykuło do Steama już kilka milionów użytkowników, nic dziwnego więc, że firma pragnie zagospodarować taką rzeszę graczy.

Odpowiedzią na potrzeby współczesnego gracza ma być hybryda konsoli i peceta, skrojona specjalnie pod gry ze Steama. Od niedawna każdy może przełączyć się na Big Picture Mode i swoje gry odpalać z wygodnego interfejsu. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby już teraz podpiąć pada i telewizor do kompa i cieszyć się jak to zagraliśmy na nosie konsolowcom (oczywiście nie można śmiać się zbyt głośno, bo w ostatniego Mortal Kombat dalej na pececie na pogracie). Na the Verge zachęcano nawet do złożenia własnego, niedrogiego Steamboxa.


Zwykłe desktopowe pudło ciężko jednak taszczyć do salonu i raczej brzydko wygląda obok telewizora, stąd idea małych PC, które upodabniają się do konsol. Jak do tej pory dostaliśmy oficjalne informacje od Valve - prace nad konsolą pod Steama trwają, a urządzenie działać będzie w oparciu o Linuksa. Dodatkowo przy współudziale z partnerami powstaną kolejne, jak chociażby zapowiedziany na targach CES Piston firmy Xi3. Można się spodziewać, że już wkrótce takich sprzętów będzie coraz więcej.

Czy gracze przekonają się do nowych platform? Zdecydowanie trudniej będzie miała OUYA, której twórcy chcą wypracować własny ekosystem aplikacji. Steam ma już ich tysiące więc nie będzie tego problemu, natomiast tytuły znane ze smartfonów na telewizorze HD mogą nie do końca przemówić do graczy. Z drugiej strony - to tylko 400 zł, więc można spróbować choćby z ciekawości.

Istnieje jeszcze jeden ważny element nadchodzącej konsolowej rewolucji - gaming na Linuksa wreszcie wychodzi z podziemi. Właściwie po raz pierwszy od początku istnienia systemu można powiedzieć, że nareszcie coś się dzieje. Nietrudno zgadnąć jak bardzo mnie to cieszy. 

[Wpis skomentuj na Bałaganie]
Komentarze pod tą notką zostały zablokowane przez autora.